Reklama
W żużlowym Grand Prix zasada "bij mistrza" nabiera wyjątkowego znaczenia. Od wielu lat Bartosz Zmarzlik dominuje w cyklu Grand Prix, a inni zawodnicy z zazdrością patrzą na kolejne tytuły zdobywane przez Polaka. W sobotę w chorwackim Gorican czterokrotny mistrz świata zacznie bój o piąty złoty medal. Jest faworytem numer jeden. Droga jest długa, bo przed nim aż 11 turniejów. Przez cały sezon trzeba utrzymać równą formę i mieć trochę szczęścia.
Nowy sezon, a cele Bartosza Zmarzlika są niezmienne. Kolejne tytuły wcale nie rozleniwiły żużlowca Motoru Lublin. W tym roku znów chce wywalczyć mistrzostwo świata i wcale ze swoimi planami specjalnie się nie kryje. Bo Polak ma w swojej głowie szerszy projekt. Chodzi o pobicie rekordu sześciu mistrzowskich tytułów, które zdobywali Tony Rickardsson i Ivan Mauger. Bartosz chciałby zapisać się w historii żużla jako ten jedyny. Ma wszystko w swoich rękach, aby ten cel osiągnąć. W końcu jego metryka wskazuje dopiero 29 lat. Niektórzy eksperci przekonują wręcz, że w jego zasięgu jest nawet dziesięć tytułów.
Tak daleko w przyszłość jednak na razie nie wybiegamy. Zmarzlik zaprogramowany jest na złoto w sezonie 2024, a rywalizację o mistrzostwo zacznie na chorwackiej ziemi w Gorican. To dla niego szczęśliwe miejsce, bo przed rokiem zwyciężył. Teraz też chciałby powtórzyć swój sukces. Miejscowy tor zna niemalże na wylot. W swojej karierze miał okazję jeździć tam wielokrotnie. Czy to przy okazji rund Grand Prix, czy przedsezonowych treningów.
Powodów do optymizmu jest sporo. Zmarzlik świetnie prezentuje się u progu sezonu. W PGE Ekstralidze nie ma sobie równych. Świetnie spisuje się jego sprzęt. Nie dość, że silniki wychodzące spod ręki tunera Ryszarda Kowalskiego są bardzo szybkie, to na dodatek Polak w przerwie zimowej niemalże do perfekcji opracował moment startowy. Jest w tym elemencie niezwykle skuteczny.
Wszyscy zastanawiają się, czy ktokolwiek będzie w stanie wygrać z reprezentantem naszego kraju. W obecnej stawce mistrzostw jest kilka ciekawych nazwisk, choć realnie trudno mówić o kimś, kto byłby wielkim wyzwaniem dla Bartosza. W każdym razie listę pościgową otwiera Fredrik Lindgren, klubowy kolega Zmarzlika z Motoru Lublin. To on w zeszłym roku gonił naszego rodaka i zdobył srebrny medal.
Tradycyjnie odgraża się Leon Madsen, który udanie rozpoczął sezon w PGE Ekstralidze. Eksperci żużlowi przekonują, że czas najwyższy, aby swoje role w Grand Prix odegrało tzw. młode pokolenia w osobach Daniela Bewley'a, czy Roberta Lamberta.
Odnotujmy też, że poza Zmarzlikiem Polskę reprezentować będą Dominik Kubera i Szymon Woźniak. Obaj zadebiutują w mistrzostwach jako stali uczestnicy. Ich cel nadrzędny to utrzymanie. Przez żużlowcami ścigającymi się w elicie jedenaście rund w tym turnieje w Warszawie, Wrocławiu, Gorzowie Wielkopolskim i Toruniu. Zawody na Moto Arenie 28 września wyłonią nowego mistrza świata.