W ostatnich dniach z czołówek polskich mediów nie schodzi Robert Lewandowski, który - według informacji Interii - przed zgrupowaniem reprezentacji Polski poprosił selekcjonera Paulo Sousę, aby ten nie wystawiał go w meczu z Węgrami. Polacy spotkanie na PGE Narodowym przegrali 1-2 i w konsekwencji porażki stracili szansę na rozstawienie w barażach eliminacji mistrzostw świata. Ponad dziesięć lat temu dziennikarzy i kibiców rozgrzewała inna afera - alkoholowa. W 2008 roku na piciu zostało przyłapanych trzech piłkarzy: Artur Boruc, Dariusz Dudka i Radosław Majewski. Baletowy tercet został zawieszony przez selekcjonera Leo Beenhakera. Wydarzenia z Ukrainy wspominał Radosław Majewski, który opowiedział o nich w rozmowie z kanałem "Po Gwizdku". Ostre picie na Ukrainie Przypomnijmy: afera miała miejsce we Lwowie, zaraz po towarzyskim meczu z Ukrainą, który reprezentacja Polski przegrała 0-1. Następnego dnia rano okazało się, że selekcjoner za udział w całonocnej imprezie zawiesił w prawach reprezentanta Boruca, Dudkę oraz Majewskiego. W konsekwencji tego piłkarze nie zagrali w pierwszych meczach eliminacji mistrzostw świata 2010. - To było dawno, dawno temu... Byłem wtedy z chłopakami: jeden jest obecnie w Legii Warszawa, a drugi jest asystentem w Lechu Poznań - wspomina Majewski w rozmowie z kanałem "Po Gwizdku". Piłkarz Wieczystej Kraków dodaje: "W naszym pokoju było wtedy dość spore zaludnienie. Patrząc na obowiązujące aktualnie zasady, to na pewno nie siedzieliśmy co półtora metra. Było znacznie gęściej. Jeśli pokój miał 5 metrów na 7 metrów, to o ile pamiętam, był... full of people. Średnio to wyglądało. Przegraliśmy mecz, wszystko wyszło na wierzch. To była jedna z najpoważniejszych afer w kadrze. Przez to średnio zacząłem z trenerem Beenhakkerem. Najpierw Leo zawiesił mnie na jakiś czas, później przytrafiła mi się kontuzja. Jak sam wiesz, złe rzeczy przytrafiają się seriami". "Artur zszedł na śniadanie bez butów" Ostro było nie tylko w trakcie imprezy, w której reprezentanci zdemolowali pokój, zakłócali ciszę nocną i składali niemoralne propozycje współpracowniczce sztabu kadry. Również nad ranem było wesoło. Chociaż - nie dla wszystkich. Leo Beenhakker dla imprezowiczów nie miał żadnej litości. - Często jest tak, że po alkoholu cię pobudza i przesadzasz. Ja przesadziłem, przeprosiłem, czułem się winny. Nie za bardzo pamiętam, co się stało, ale Artur o mnie opowiadał, że płatki nasypałem na płaski talerz i mlekiem chciałem go zalać, a to się wszystko delikatnie wylewało. To zabawne, ale wtedy nie było. Artur zszedł na przykład bez butów. Darek też robił swoje scenerie, ale nie warto tego przypominać. Ja zostałem w Polsce, a chłopaki wyjechali za granicę - opowiada Majewski. Całą rozmowę z Radosławem Majewskim zobacz na kanale "Po Gwizdku". Sebastian Staszewski, Interia