Hiszpański bramkarz, który miał być następcą Edwina van der Sara, wyczerpał już limit błędów na ten sezon. Po serii feralnych kiksów Sir Alex Ferguson stracił do niego cierpliwość i odesłał na ławkę rezerwowych. Jednak gdyby szkocki menedżer, zamiast Hiszpana powiesił w bramce firankę, efekt mógłby być podobny. Według angielskiej prasy, 21-letni zawodnik ma problemy ze wzrokiem, które w znacznym stopniu utrudniają mu interwencje. Dozorca bramki "Czerwonych Diabłów" jest dalekowidzem i na boisku występuje z soczewkami kontaktowymi. Dopiero po sezonie utalentowany golkiper ma poddać się chirurgicznemu zabiegowi laserowemu. De Gea przez większość swojego życia nosił okulary. Laserowy zabieg miał przejść już w marcu ubiegłego roku, jeszcze jako zawodnik Atletico Madryt. Sztab medyczny hiszpańskiego klubu kazał mu jednak czekać przez następny rok, ponieważ potrzebował wówczas jego dyspozycyjności. Powiedzieć, że klub z Old Trafford kupił kota w worku byłoby sporym nadużyciem. Przed podpisaniem umowy, Hiszpan przechodził przecież regularne badania. A mimo to mistrzowie Anglii podpisali z nim umowę, bo wciąż uważają, że jego potencjał jest adekwatny do wydanych pieniędzy.