Lekkoatletyczny cykl World Athletics Indoor Tour organizowany jest od 2016 roku i uznaje się go za halowy odpowiednik Diamentowej Ligi. Tegoroczną edycję zmagań w najbardziej prestiżowej kategorii "Gold" zainaugurował mityng w Astanie, po drodze sportowcy rywalizowali m.in. w Ostrawie, Bostonie i Toruniu (ORLEN Copernicus Cup), a rywalizację zwieńczy mityng w Madrycie, który odbędzie się 23 lutego. Bardzo dobrze w cyklu spisuje się Piotr Lisek - Polak wprawdzie zainaugurował sezon halowy w słabym stylu, bo podczas Orlen Cup w Łodzi pokonał tylko 5.52 m, ale rozkręcał się ze startu na start i w World Athletics Indoor Tour nie ma sobie równych. Wicemistrz świata z Londynu z 2017 roku wygrał ORLEN Copernicus Cup, był też trzeci we francuskim Lievin. I skorzystał z faktu, że najwięksi konkurenci decydowali się na inne starty. Rewolucja w "królowej sportu". Chcą zmienić fundamentalną zasadę Christopher Nilsen, Armand Duplantis oraz Sam Kendricks wygrali po jednym mityngu z kategorii "Gold", dzięki czemu zainkasowali po 10 punktów. Lisek dzięki triumfowi w Toruniu i trzeciej pozycji w Lievin ma na swoim koncie 15 "oczek". Gdy okazało się, że czołowi tyczkarze odpuszczają start w Madrycie, do którego wybiera się Lisek, stało się jasne, że już nikt nie zdoła odrobić punktowej straty do 31-latka i odebrać mu triumf w cyklu. Piotr Lisek z "dziką kartą". Polak jedzie do Glasgow na HMŚ Jak zauważył portal nowiny24.pl, na tym nie koniec świetnych wiadomości dla Liska. Polak nie dość, że zarobi 10 tys. dolarów, to zapewnił sobie "dziką kartę" na halowe mistrzostwa świata w Glasgow, które odbędą się na początku marca. Rywalizacja w Szkocji będzie jednak i tak tylko jednym z etapów do przygotowań do najważniejszej imprezy sezonu - igrzysk olimpijskich w Paryżu. A tam Lisek wystąpi, ponieważ już w ubiegłym roku uzyskał kwalifikację, co jak sam przyznał w styczniu w rozmowie z Interią, dało mu wielki komfort. "Treningi są zaplanowane tak, by na maksa wykorzystać czas przed igrzyskami. Nie muszę po drodze przygotować się pod zawody, na których walczyłbym o minimum. To świetne uczucie, że nie trzeba się już o to martwić" - mówił. Lisek dobrą formę, która jest obiecującym prognostykiem przed igrzyskami, potwierdza nie tylko w trakcie mityngów. Ostatnio 31-latek podczas emocjonującego konkursu okazał się lepszy od Roberta Sobery i wygrał halowe mistrzostwa Polski po zaliczeniu wysokości 5.80 m. "Jestem bardzo zadowolony ze skakania 5.80. Mam nadzieję, że dostarczyliśmy dużo emocji. Wytrzymałem też stres związany z przekładaniem. Zrzutka na 5.70 nie była zaplanowana, to był dobry skok" - mówił Lisek po zawodach. I dodawał: