Poniedziałkowy maraton w Bostonie wygrała dwukrotna olimpijka Desiree Linden. Tym samym stała się pierwszą Amerykanką od 1985 roku, która stanęła na najwyższym stopniu podium. Bieg jest najstarszym tego typu wydarzeniem świecie. Po raz pierwszy biegacze rywalizowali tutaj w 1897 roku. Podczas tegorocznej edycji niemałą uwagę skupił wyczyn kobiety, która na metę przybiegła jako druga. Sarah Sellers w prestiżowych zawodach pokazała się z bardzo dobrej strony, pokonując dystans ponad 42 kilometrów w czasie 2:44:04. Tym samym straciła zaledwie kilka minut do zwyciężczyni biegu. 26-letnia pielęgniarka dopiero drugi raz zdecydowała się na start na królewskim dystansie. Kwalifikację do startu zagwarantowała sobie zwycięstwem w Utah. Co ciekawe, pracuje na pełen etat i w środowisku zawodowych biegaczy nie jest znana. Lekkoatletykę trenowała podczas studiów, ale kontuzja wykluczyła ją z kontynuowania sportowej kariery oraz rywalizacji. Pielęgniarka na start w maratonie zdecydowała się, ponieważ na bieg zapisał się jej młodszy brat. Podium w prestiżowym biegu zapewniło jej nie tylko dumę z wyniku, ale również niezły zastrzyk gotówki. Opłata startowa wynosiła 185 dolarów, a z Bostonu biegaczka wyjechała z czekiem na 75 tysięcy dolarów. Do pracy w Arizonie wróciła już dzień po starcie. "Zdecydowanie zamierzam wziąć udział jeszcze raz w tych zawodach. Przed wyścigiem nie spodziewałam się, że wydarzy się cokolwiek poza samym startem. Będę kontynuowała ściganie. Kocham to" - powiedziała portalowi BBC. AB