- Po przegranej z Koroną czołówka nam uciekła. Musimy odrobić te punkty. Teraz w każdym meczu gramy o trzy punkty, również w Gdyni - zapewnia w rozmowie z serwisem INTERIA.PL Dawid Nowak. Ale podopiecznym trenera Macieja Bartoszka na wyjazdach wyjątkowo nie idzie. Przegrali w Białymstoku z Jagiellonią, w Zabrzu z Górnikiem i w Kielcach z Koroną. Pokonali tylko będącą wówczas w głębokim kryzysie Legię. - Mecze na boisku przeciwnika zawsze są trudniejsze - przyznaje Nowak. Bełchatowianie zgodnie zapowiadają, że dziś przełamią w Gdyni tę wyjazdową niemoc. Bo kogo mają pokonać, jeśli nie 13. w tabeli Arkę? Zwłaszcza, że gotowy do gry jest już Grzegorz Baran, który ostatnio musiał pauzować. To niewątpliwie bardzo duże wzmocnienie bełchatowian. - Liga jest wyrównana, każdy może wygrać z każdym i nie ma faworytów. Dla jednych to my jesteśmy faworytem starcia z Arką, bo jesteśmy wyżej w tabeli. Dla drugich - gdynianie, bo na swoim boisku grają bardzo dobrze, a nam na wyjazdach nie idzie. Szansę oceniam więc 50 na 50. Dyspozycja dnia zadecyduje - twierdzi Nowak. Jeżeli GKS rzeczywiście zamierza walczyć o europejskie puchary, to musi wygrać w Gdyni. W przypadku porażki, a zwycięstwa Jagiellonii, bełchatowianie mogliby tracić do lidera aż dziewięć punktów. To byłaby strata już bardzo trudna do odrobienia. Arka Gdynia - GKS Bełchatów dziś o 17. Zapraszamy na relację LIVE!