- Maksym udowodnił, że powrót do społeczeństwa i rehabilitacja są możliwe. Dlatego cofnęliśmy nakaz opuszczenia kraju - powiedział minister sprawiedliwości Juan Ignacio Pina. 25-letni Rosjanin trenował z klubem z zaplecza chilijskiej ekstraklasy od ubiegłego sezonu, ale zawsze towarzyszył mu strażnik więzienny. W piątek odbyła się ostatnia nadzorowana sesja, bowiem skończyła się kara pozbawienia wolności, nałożona w 2010 roku. W ojczyźnie Mołokojedow był piłkarzem drugoligowego FK Psków 747. Został aresztowany w Santiago za posiadanie narkotyków, które planował przemycić do Europy, ukrywając je w książkach dla dzieci. Dziś nie chce rozmawiać o tamtych wydarzeniach, nazywając je "złym wspomnieniem". Żałuje tego, co się stało, ale jest wdzięczny wszystkim, którzy dają mu drugą szansę. - Jestem bardzo szczęśliwy, chciałbym podziękować wszystkim, dzięki którym mam teraz szansę na prawdziwy triumf w Chile - powiedział Rosjanin podczas piątkowego treningu. Pobyt w zakładzie karnym w Santiago rozpoczął się dla niego gorzej, niż przypuszczał. Stłoczony w celi z czterema innymi więźniami, z którymi nie potrafił zamienić słowa po hiszpańsku, spędzał dni na modlitwie i myśleniu o swojej rodzinie. Wszystko się zmieniło, gdy zaczął brać udział w meczach piłki nożnej na wybiegu. Jego sztuczki i strzały wzbudzały zachwyt innych więźniów, wśród których zasłynął jako "El Ruso". Usłyszał o nim nawet były selekcjoner reprezentacji Chile Argentyńczyk Claudio Borghi, który miał ocenić, że Mołokojedow jest wystarczająco dobry, by zostać profesjonalnym piłkarzem. - Ten przypadek wysyła bardzo ważne i konkretne przesłanie: drugie szanse istnieją - podsumował były piłkarz Franklin Lobos, który jest teraz wolontariuszem w zakładach karnych.