Mariusz ma ponad dwa metry wzrostu (202 cm), waży 114 kg i dysponuje nadludzką siłą. Nie na darmo nazywają go "Polski Olbrzym". Niejednemu na jego widok uginają się nogi. Kiedy zaczęła się zbiórka pieniędzy na dzieci dotknięte chorobami urologicznymi i nefrologicznymi, nie pozostał obojętny. Ochroniarz z mistrzowskim pasem Jeszcze przez sześć dni można na specjalnej aukcji dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy wylicytować nietypową usługę: zawodowy bokser, mistrz świata Mariusz Wach przez jeden dzień będzie bodyguardem tego, kto wygra licytację! Na razie najwyższa oferta wynosi tysiąc złotych, ale "Polski Olbrzym" ma nadzieję, że dla dzieciaków zarobi więcej! - Chciałem jakoś pomóc dzieciom, ale na wpłacenie pokaźnej gotówki mnie nie stać. Dlatego postanowiłem sprzedać moje usługi ochroniarskie - opowiada o pomyśle Mariusz Wach. Potrafi chronić osoby i mienie jak mało kto. Ma nie tylko siłę boksera kategorii ciężkiej, ale też teoretyczną wiedzę na ten temat. Studiuje w założonej przez Juliusza Piwowarskiego Wyższej Szkole Bezpieczeństwa Publicznego i Indywidualnego Apeiron. - Te studia to takie zabezpieczenie przyszłości. Nie wiadomo, czy na boksie zarobię tyle, bym mógł dożyć do starości. Dzięki studiom będę mógł założyć choćby firmę ochroniarską - tłumaczy "Polski Olbrzym". Może nawet zabezpieczyć przewóz pieniędzy Mariusz nie narzeka na brak zajęć. Przygotowuje się do walki, jaką stoczy 19 lutego z Amerykaninem Jonathanem Hagglerem (23-3, 18 KO) w Prudential Center. Będzie to pojedynek wieczoru podczas gali "Brick City Brawl" w Newark, na którą bilety nie są takie tanie (od 30 do 120 dolarów). Podróże po świecie nie będą mu na rękę. - Zobaczymy, może ktoś potraktuje moją usługę symbolicznie... Wpłaci pieniądze na Orkiestrę, ja mu podziękuję przez telefon i nigdzie nie będę się musiał tłuc - zastanawia się z rozbrajającą szczerością dwumetrowy bokser. - A co będzie, jeśli zwycięzca aukcji zażyczy sobie jednak, byś go ochraniał? - pytamy. Wach, po chwili namysłu, mówi uśmiechając się od ucha do ucha: - To trudno, pojadę. Mogę nawet pomóc komuś przy odbieraniu większych pieniędzy z banku. Nadrzędny cel jest jednak taki, aby pomóc dzieciakom. Mam nadzieję, że uda się wylicytować znacznie wyższą kwotę od tego tysiąca. Spod Wawelu za Wielką Wodę Mariusz pochodzi z Krakowa. Tu zaczął boksować. Polska usłyszała o nim 10 lat temu, kiedy wygrał XXI Turniej o Złotą Rękawicę Wisły. Reprezentował dosyć egzotyczny klub Tomex Kraków i w kategorii powyżej 81 kg pokonał jednogłośnie na punkty Piotra Mytychę z Dębicy. Bokserskiemu światu "Polski Olbrzym" przestał być obcy w grudniu 2006 roku, gdy przez techniczny nokaut w czwartej rundzie pokonał Węgra Zoltana Beresa i został zawodowym mistrzem świata wagi ciężkiej. Sęk w tym, że był to pas w mało prestiżowej federacji TWBA (Transcontinental World Boxing Association). Już wtedy Mariusz był wielki i silny. W 2009 roku doznał kontuzji, która na rok przerwała jego karierę . W lipcu 2010 roku przypomniał o sobie, pokonując w Schwerinie Rumuna Christiana Hammera. Mimo 22 walk stoczonych na zawodowych ringach, ciągle potrzebował szlifu - poprawienia taktyki, regularnego trenowania w profesjonalnych warunkach i związanego z tym lepszego przygotowania fizycznego. Zachwycony filmami "Rocky" ruszył za Wielką Wodę. W USA mają przecież najlepszych bokserów na kuli ziemskiej, a poza tym tam spełniają się marzenia i nie musisz być wielkim spryciarzem, by ci się powiodło! Jeżeli w Ameryce karierę zrobił wyśmiewany w polskim hokeju Chris Oliwa, to dlaczego miało się nie udać bokserowi Wachowi!? Mike mańkut mówi: "Lewy prosty! Wylądował w Memphis. Mieście znanym z Gracelandem Elvisa Prasleya, ale leżącego z dala od dużych ośrodków polonijnych, takich jak Nowy Jork, Illinois, Michigan, Pensylwania czy New Jersey,gdzie osiedlił się Tomasz "Góral" Adamek. Przez brak towarzystwa życie Wacha jest dosyć monotonne: dwa razy dziennie trening, bieganie i siłownia. "Siódme poty" mają dokonać cudownej przemiany tkanki tłuszczowej w tę szlachetniejszą i o wiele bardziej pożądaną w świecie sportu, nie tylko wyczynowego, o magicznej nazwie "mięśnie". Skakanie z hantlami, na skakance czy wyciskanie sztangi, to teraz dla "Polskiego Olbrzyma" codzienność. Od kiedy podpisał umowę z Boxing Promotion i Prize Fight Promotion, nie musi się martwić o to, gdzie, z kim i w czym trenować. Mieszkanie, wyżywienie i sprzęt ma zapewniony. No i oczywiście opiekę trenerską Michaela Moorera. Moorer w USA to legenda, były mistrz świata wagi półciężkiej i ciężkiej, pierwszy powszechnie rozpoznawany w USA leworęczny mistrz boksu, pogromca Evandera Holyfielda. Regularnie komentuje walki bokserskie w stacji ESPN. Po zakończeniu kariery imał się różnych zajęć - był nawet osobistym ochroniarzem najbogatszego sportowca świata, Tigera Woodsa. Do gymu (sali treningowej) ciągnęło Moorera jednak jak wilka do lasu. W 2009 roku wrócił do boksu, ale już w roli trenera. Pomagał Freddiemu Roachowi w przygotowaniach Manny'ego Pacquiao do starcia z Rickiem Hattonem. Został jednak zwolniony z Wild Card Gym przez Roacha z uwagi na "brak koncentracji w pracy". Od trzech tygodni Moorer pracuje m.in. z "Polskim Olbrzymem". - Mike dużą wagę przywiązuje do pracy mojej lewej ręki, którą mam trzymać rywali na dystans. Wymaga, bym zadawał dynamiczne i mocne, proste ciosy - opowiada Mariusz. - Codziennie rano zaczynamy pracę na siłowni, później drugi trening mamy na sali. Poprawiamy technikę, a więc walę w worki i tarczę. W przyszłym tygodniu pojawi się w ringu sparingpartner dla mnie.