Reklama

Czas bić na alarm? Polski klub ma olbrzymie problemy

W niedzielnym meczu PGE Ekstraligi między Falubazem Zielona Góra a GKM-em Grudziądz zwyciężyli gospodarze 48:42. Beniaminek udanie zainaugurował sezon ligowy na własnym torze i wpędził przy okazji w problemy swojego rywala. Podopieczni Roberta Kościechy, choć przegrali w rozmiarach, które dają im nadzieje na walkę o bonus w rewanżu, to mogą mówić o niedosycie. Obecnie zamykają tabelę ligową bez żadnego punktu na koncie.

Tomasz Gaszyński z Maxem Fricke./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski

To nie był dobry dzień dla ZOOleszcz GKM-u Grudziądz, który po słabym występie na inaugurację PGE Ekstraligi przeciwko Motorowi Lublin jechał do Zielonej Góry z wielkimi nadziejami. Na rehabilitację, zmazanie plamy, a przede wszystkim wygraną z Falubazem, czyli bezpośrednim rywalem o uniknięcie spadku z ligi. O ile gospodarze zakończyli to spotkanie w dobrych humorach, o tyle w Grudziądzu - mimo dopiero drugiej kolejki - robi się powoli nerwowo.

GKM znów ma problem. Są najsłabsi w lidze

Dużo mówiło się o niedzielnym meczu w Zielonej Górze. Wszystko przez kontekst walki o utrzymanie, bo Falubaz i GKM w pierwszej kolejności wymieniani są w gronie potencjalnych spadkowiczów. Od początku było więc jasne, że drużyna, która wygra to spotkanie, zyska spokój i z większym optymizmem będzie mogło spoglądać w przyszłość.

Poza wszystkim GKM słabo wypadł przed tygodniem w meczu na własnym torze przeciwko Motorowi Lublin, a to tylko spotęgowało głosy o problemach tego zespołu. Konfrontacja z Falubazem tego nie zmieniła. Podopieczni Roberta Kościechy wypadli co najwyżej przeciętnie. Wynik trzymali przede wszystkim Max Fricke i Wadim Tarsienko. Momentami podłączał się jeszcze Jaimon Lidsey, ale to za mało, aby można było myśleć o korzystnym wyniku.

Najbardziej zawiódł Jason Doyle, który miał być motorem napędowym drużyny, a w Zielonej Górze był hamulcowym. Australijczyk był cieniem samego siebie i jeśli mielibyśmy szukać "autorów" porażki GKM-u, to były mistrz świata wysuwa się na same czoło. 

Oczywiście lista problemów gości była dłuższa, bo słabo pojechali juniorzy. Jedno zero pojawiło się też na koncie Kacpra Pludry, który po pierwszym nieudanym biegu został zmieniony. To wiele mówi też w kontekście zaufania kierownictwa drużyny względem tego zawodnika.

RC Lens - Clermont Foot 63. SKRÓT. WIDEO (Eleven Sports)/Eleven Sports/Eleven Sports

Falubaz wygrał coś więcej niż tylko dwa punkty

O ile w Grudziądzu będą się terać główkować nad poprawą sytuacji drużyny, o tyle spokój zapanuje w Zielonej Górze. Beniaminek w dwóch pierwszych meczach sezonu wypadł bardzo dobrze. Co ważne, ma też już pierwsze punkty w tabeli i spore rezerwy. Gospodarze odprawili bowiem z kwitkiem GKM dzięki równej jeździe całego zespołu, ale każdemu zawodnikowi zdarzały się pojedyncze wpadki. Przede wszystkim braciom Pawlickim, którzy na pewno są w stanie zdobywać więcej punktów.

Żeby jednak nie było tak kolorowo wspomnijmy, że Falubaz mógł wypracować sobie wyższą zaliczkę punktową w kontekście rewanżu. W pewnym momencie gospodarze prowadzili już dwunastoma punktami. Biegi nominowane należały jednak do GKM-u.

Falubaz Zielona Góra 48
9. Jarosław Hampel 11 (2,3,1,3,2)
10. Przemysław Pawlicki 6+2 (2*,2*,0,2,0)
11. Rasmus Jensen 8+2 (1*,1*,3,3,0)
12. Jan Kvech 5+1 (1,2,2*,0)
13. Piotr Pawlicki 8 (3,t,3,0,2)
14. Oskar Hurysz 5+1 (2*,3,0,0)
15. Krzysztof Sadurski 5 (3,1,1)
16. Michał Curzytek NS

GKM Grudziądz 42
1. Max Fricke 16+1 (3,3,3,3,1*,3)
2. Wadim Tarasienko 10+3 (2,2*,1*,2*,2,1)
3. Jaimon Lidsey 10 (0,0,2,2,3,3)
4. Kacper Pludra 0 (0,-,-,-)
5. Jason Doyle 4 (0,1,1,1,1)
6. Kacper Łobodziński 1 (0,1,0)
7. Kevin Małkiewicz 1 (1,0,0)
8. Jan Przanowski NS

Max Fricke/Jarosław Pabijan/Flipper Jarosław Pabijan
Wadim Tarasienko/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Robert Kościecha w trakcie meczu PGE Ekstraligi./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem