Juniorzy startujący w Pucharze Norwegii przyjechali do Oslo z powodu odwołania zawodów w Molde. Trenowali na jednej z mniejszych skoczni obiektu Midstubakken w kompleksie narciarskim Holmenkollen. "Obiekt był zamknięty i nie było z nami trenera. Dlatego skakaliśmy dla zabawy w tandemie, jeden za drugim. Było bardzo wesoło i robiło się coraz cieplej. Kiedy temperatura w słońcu przekroczyła 10 stopni Celsjusza postanowiłem skoczyć... na golasa" - powiedział 16-letni Halvor. Skacze na nartach od drugiego roku życia i uchodzi za jeden z większych norweskich talentów w tej dyscyplinie sportu. Próbę na odległość 60 metrów ocenił jako dobrą technicznie i dość komfortową. "Byłem zaskoczony, że nie czułem zimna, nawet w najwrażliwszych częściach ciała" - przyznał. "Nagi" skok został sfilmowany, a relacja umieszczona na jednym z portali internetowych. "Już pierwszego dnia odnotowałem 30 tysięcy odsłon, a w czwartek ponad 120 tysięcy. To niesamowite" - powiedział skoczek, który planuje podobny wyczyn na większym obiekcie. "Nie wiem jednak, czy uzyskam pozwolenie, a trudno będzie zrobić to w tajemnicy, ponieważ ta skocznia jest lepiej pilnowana niż Midstubakken" - zaznaczył. Kierownik reprezentacji Norwegii Clas Brede Brathen nie krył zdumienia po obejrzeniu filmu, lecz podkreślił, że młodzi narciarze złamali tylko raz przepisy i to dlatego, że skakali jeden za drugim, co jest niedozwolone. "Skok można wykonywać tylko wtedy, gdy zeskok jest pusty" - wyjaśnił. "W przypadku skoku nago nie widzę złamania regulaminu. Przepisy nie precyzują, jak mają się ubierać zawodnicy na treningach, a tym bardziej nic nie wspominają o braku kombinezonu. Nakazany jest tylko kask" - dodał Brathen. Ostrzegł jednak, że tego typu skoki raz sfilmowane mogą prześladować sportowca do końca kariery, tym bardziej, jak będzie ona udana. Dlatego 16-letni Norweg w wywiadach posługiwał się tylko imieniem Halvor.