Sędzia Kevin Friend nie zauważył incydentu, ale dostrzegły go kamery telewizyjne. Urugwajczyk przyznał się do popełnienia czynu i przeprosił za swoje zachowanie. FA uznała, że - biorąc pod uwagę poważny charakter przewinienia - zwyczajowe konsekwencje w postaci zakazu gry w trzech spotkaniach nie są w tym wypadku wystarczające. Suarez zaakceptował to, że należy mu się kara, ale kwestionuje jej wysoki wymiar. Z długością zawieszenie nie zgadza się także Liverpool. "Zarówno klub, jak i piłkarz są zszokowani i rozczarowani dzisiejszą decyzją. Z dalszymi komentarzami wstrzymamy się do czwartku, gdy otrzymamy pisemne uzasadnienie od federacji" - powiedział cytowany na stronie internetowej "The Reds" dyrektor zarządzający Ian Ayre. Klub z Anfield, który za wspomniany incydent ukarał już wcześniej zawodnika grzywną w wysokości 200 tys. funtów, do piątku ma czas na złożenie apelacji. Jeśli decyzja nie ulegnie zmianie, to Urugwajczyk opuści cztery mecze, które zostały do końca sezonu oraz sześć pierwszych w kolejnym. Niemal natychmiast po niedzielnym meczu piłkarz został ukarany grzywną przez swój klub. "Klub ukarał mnie dziś za moje wczorajsze niedopuszczalne zachowanie" - stwierdził w poniedziałek Suarez. Dyrektor zarządzający Liverpoolu Ian Ayre stwierdził, że incydent nie przekreśla przyszłości piłkarza w klubie. "Luis jest bardzo ważnym dla nas zawodnikiem. Musimy popracować z nim nad dyscypliną, aby wrócił na właściwą drogę. Luis jest bardzo popularny w zespole. Jak już wspominaliśmy, ubiegłego lata podpisał czteroletni kontrakt i chcielibyśmy, aby go wypełnił" - powiedział Ayre. Także Stowarzyszenie Piłkarzy Zawodowych (PFA) zaoferowało Suarezowi pomoc. Chce mu umożliwić spotkania z doradcą specjalizującym się w rozładowywaniu gniewu. "Nie ma wątpliwości co do jego piłkarskich umiejętności, dlatego jest rozczarowujące, kiedy dopuszcza się takiego zachowania. Musi pracować nad radzeniem sobie z gniewem. Mamy wykwalifikowanych doradców w tej dziedzinie i zaoferujemy ich pomoc Suarezowi" - powiedział szef PFA Gordon Taylor. Do incydentu pomiędzy Suarezem a Ivanovicem doszło około 68. minuty. Urugwajczyk, który w doliczonym czasie gry strzelił bramkę dającą jego zespołowi remis 2-2, jak pokazały telewizyjne powtórki, ugryzł serbskiego obrońcę. Miało to miejsce w trakcie walki obu piłkarzy w polu karnym londyńczyków. Suarez zyskał przydomek "El Pistolero", co znaczy "bandyta". Nie raz potwierdził, że nie jest to określenie na wyrost. W 2010 roku dopuścił się podobnego przewinienia. Grając w Ajaksie Amsterdam ugryzł zawodnika PSV Eindhoven Otmana Bakkala, przez co holenderskie media okrzyknęły go "Kanibalem z Ajaxu" i "Drakulą". Nie mógł wtedy grać w siedmiu meczach. W 2011 roku został zawieszony na osiem spotkań za obrażenie na tle rasistowskim gracza Manchesteru United Patrice'a Evry. Kilka miesięcy później, podczas kolejnego meczu Liverpoolu z tym zespołem, nie podał Francuzowi ręki w trakcie powitania.