Damian Gołąb, Interia: Do końca pierwszej rundy PlusLigi pozostały jeszcze trzy mecze, ale chyba można już pokusić się o podsumowanie pierwszej części sezonu. Na pewno ostatnie mecze nie zmienią niczego na podium. Liderem jest ZAKSA, która nie przegrała ani jednego meczu. Jest pan zaskoczony, że po zmianie trenera i kilku zawodników kędzierzynianie tak szybko znów wskoczyli na wysoki poziom? Wojciech Drzyzga, były reprezentant Polski, ekspert Polsatu Sport: Jestem zaskoczony jakością ich gry, powtarzalnością i skutecznością, którą osiągnęli na tle reszty stawki. Za pierwszy etap sezonu mają dwa duże plusy. Po pierwsze, sami wyglądają bardzo dobrze, grają zbilansowaną siatkówkę. Nowi zawodnicy bez większych problemów wkomponowali się w zespół. Bardzo dobrze się dostosowali, od razu współpracują ze sobą na wysokim poziomie. A jeśli nawet coś nie idzie, potrafią reagować jako zespół. A to jest już bezcenne. Nie widać żadnych ubocznych kosztów aklimatyzacji nowych siatkarzy. A drugi plus? Zostawili w polu całą stawkę zespołów, które też ostrzyły sobie zęby na dobry wynik. Wydawało się, że akurat w tej pierwszej rundzie ZAKS-ie może być dużo trudniej. Gdy ZAKSA długo kroczyła bez porażki przez poprzedni sezon, wydawało się, że nikt nie jest w stanie do niej doskoczyć. Jej przegrana w finale z Jastrzębskim Węglem była sporą niespodzianką. Czy w tym sezonie pozostałe drużyny są choć trochę bliżej ZAKS-y niż wtedy? - W poprzednim sezonie to ZAKSA wyznaczała trendy i poziom, zarządzała całą ligą. Nie udało się postawić kropki nad “i", ale faktycznie tak było przez cały sezon. Przy tym personalnie zmienionym zespole można było mieć obawy czy właściwie pewność, że ZAKSA nie da rady utrzymać takiego poziomu. Zwłaszcza, że wiele zespołów wzmocniło składy i wydawało się, że stawka w czubie tabeli będzie jeszcze bardziej wyrównana. A wygrać rundę bez porażki to coś prawie niemożliwego. Mówimy, że ta liga jest wyrównana - miało to również dotyczyć ZAKS-y. A oni się przed tym bardzo skutecznie obronili. Nie wiem, czy poziom, na który weszli tak szybko, zaskoczył przeciwników? Pewnie też. Ale może inni nie osiągnęli tego, czego po sobie oczekiwali. Wojciech Drzyzga: Trzy porażki osłabiają ocenę Jastrzębskiego Węgla Wiele można było spodziewać się po Jastrzębskim Węglu. W końcu mistrzowie Polski wzmocnili się mistrzami olimpijskimi z Francji. - To też zespół, który dokonał zmian na ważnych pozycjach. Ale wydawało się, że tam przychodzą całe formacje. Skoro do składu dołącza trzech podstawowych zawodników reprezentacji Francji, to układanka jest gotowa. Wystarczy dostawić ją do trzech graczy Jastrzębskiego Węgla i dopracować siatkarskie niuanse, złapać harmonię gry. Swoje zgranie mieli wprost przenieść z kadry. Trzy porażki jastrzębian na pewno osłabiają ich ocenę, mimo że są wysoko i spokojnie. ZAKSA przytłacza swoim wynikiem. Rezultat Jastrzębskiego Węgla pewnie nie byłby zły, gdyby i ZAKSA miała ze dwie porażki. Gdyby w górze było parę drużyn z dwoma, trzema przegranymi, mówilibyśmy o naprawdę mocnej lidze, która zaskakuje wynikami. Ale też pokazuje bardzo wyrównany poziom. Wyłączając ZAKS-ę, to wyrównanie poziomu jednak jest widoczne. I to chyba jednak wyrównanie w górę? - Mam mieszane uczucia. Raczej nie. Na razie nie widzę poziomu, który zadowala. Cztery, pięć zespołów gra absolutnie poniżej swoich oczekiwań. Pojedyncze mecze to za mało. Bardzo słabo wygląda Projekt Warszawa. Notują wynik ponad miarę, dużo "wyżebranych" punktów. Doceniam taką grę w perspektywie ligi, bo nie zawsze da się grać pięknie, a skuteczność ma swoją wartość. Na pewno na ten moment gotowa do walki o czub tabeli nie jest Asseco Resovia, podobnie Trefl Gdańsk. Suwałk nigdy wysoko nie umieszczałem, ale na pewno grają poniżej własnych oczekiwań. W lidze zdarzają się mecze emocjonujące, z zaskakującymi wynikami. Są oczywiście pozytywy, ale wyrównanie czasami nie oznacza jakości. Na pewno dominuje ZAKSA, pewnym zespołem jest Jastrzębski. Projekt walczy ze swoimi słabościami. Bardzo ciekawym zespołem jest Aluron Zawiercie. Charakteryzuje się trudnym dla przeciwników stylem gry. Jest specyficzny, bo mają tam specyficznych zawodników. Uros Kovacević i Facundo Conte to zawodnicy nietuzinkowi. Co do poziomu ligi, wiedziałem, że grudzień może być niezbyt ciekawym czasem dla wielu zawodników. W okresie poolimpijskim spodziewałem się zresztą wielu problemów, zwłaszcza wśród reprezentantów. Nie tylko Polaków. Problemy kadrowiczów są źródłem kłopotów Asseco Resovii? Po głośnych transferach wielu widziało w nich kandydata do mistrzostwa. Pan przed sezonem na kanale “Prawda Siatki" też umieszczał ją bardzo wysoko. Tę drużynę uda się jeszcze poskładać przed końcem sezonu? - Nie życzę nikomu wpaść na Resovię w marcu ani w kwietniu. Na ten moment ten zespół jest jednak źle zbilansowany. Nie ma w drużynie tego, co powinni wnieść polscy kadrowicze, zaczynając od Fabiana Drzyzgi, przez Jakuba Kochanowskiego i Pawła Zatorskiego. To nie jest odpowiedni poziom. Pozostali gracze również przyjechali z rozhuśtaną formą. O nią bym się jeszcze tak mocno nie martwił. Za wyrównanie formy odpowiada sztab, choć to trwa już zbyt długo. Natomiast tajemnicą jest dla mnie niewykorzystanie potencjału zespołu. Jest pewien problem z charakterystyką zawodników. Było wiadomo, że to zespół z przewagą siły ofensywnej. Musi utrzymywać wysoki poziom jakości zagrywki, co powinno przekładać się na blok. A to jest u nich dużym problemem. Do tego obrona. Jest lekkie drgnięcie, ale to wciąż za mało. Forma? Raz Klemen Cebulj był w bardzo wysokiej, pozostali cieniowali i wisieli na jednym graczu. Jak doszedł Maciej Muzaj, odcięło Cebulja. Teraz doszedł Sam Deroo, to jest problem z kontuzjami. Sposób gry rzeszowian nie jest trudny dla przeciwnika. Grają zero jedynkowo: albo akcja udana, albo przegrana. Bardzo ciężko wychodzą z akcji sytuacyjnych, improwizacyjnych, które trzeba powtórzyć. To przeciwny biegun do ZAKS-y, Zawiercia. Brakuje siatkarskiej szarości. Resovia wisi na grze ofensywnej. Różnica między ofensywą a defensywą jest bardzo duża. Poprawiło się chyba przyjęcie, na tym mogą zacząć rozbudowywać grę, za co odpowiada rozgrywający. Środkowi są nadal poza grą. Do tego dochodzi duży niepokój - ale to już wiąże się z formą i wynikami. Widać, jak wyniki ciążą niektórym zespołom, a inne na bazie dobrej sytuacji fajnie się rozwinęły. Przykładem jest Indykpol Olsztyn. Maciej Muzaj po porażce z Aluronem powiedział, że gdy tylko wystawiają głowę nad powierzchnię, los zaraz wpycha im ją z powrotem pod wodę. - To nie los, to umiejętności. Ale rozumiem, że to była wypowiedź zawodnika na gorąco, tuż po meczu. W Resovii gra się ciężko, to gorąca, ciężka koszulka dla wielu zawodników. A w drużynie nie ma wyraźnego lidera. Widziałem dwa, trzy mecze Aluronu, w których zawiercianie grali piach. Ale potrafili ograć Radom, mając na boisku półtora zawodnika. To umiejętność lepszych zespołów - ukrycie problemów i granie tym, co się ma. Aleksander Śliwka i Kamil Semeniuk też czasami ciągną na 30 procentach, a nic złego ZAKS-ie się nie dzieje. Gdy czterech zawodników gra dobrze, to każda drużyna sobie radzi. A gdy w ZAKS-ie nie idzie skrzydłowym, grają 50 procent akcji przez środek. Gdy nie idzie jedno skrzydło, więcej idzie drugim. A w Resovii? Jak mówią Francuzi, ma za dużo “inwalidzkich" ustawień. Wojciech Drzyzga: Nie wolno zmieniać zasad w trakcie gry Jak zwykle, w tym sezonie do PlusLigi przybyła spora grupa nowych zagranicznych zawodników. Ktoś wystrzelił bardziej niż można było się spodziewać? Świetnie wypada Kovacević, ale o nim wiedzieliśmy, że to materiał na gwiazdę. - Czekaliśmy na jego dobrą grę i nieprzyjazny styl. Ten zawodnik wyróżnia się bardzo mocno, potrafi przejąć rolę lidera. Conte na razie wypada poprawnie, na plus. Trzeci z ważnych nowych zawodników to Torey Defalco. Jego współpraca z Janem Firlejem bardzo mi się podoba. To samo mogę zresztą powiedzieć o całym zespole z Olsztyna. Nie rozumiem, co się stało z trenerem Bonittą, ale sama drużyna i zawodnicy wypracowali bardzo szybko styl gry, który im sprzyja. Wykorzystują swoje atuty, chowają problemy. Szybkie, tempowe granie na skrzydłach z wprowadzeniem rozwiniętej gry na środku. To ciekawa siatkówka, z akcentami gry trudnej dla przeciwnika. Nie będzie łatwo im to utrzymać, bo w takim stylu dobrze musi grać cały zespół. Ostatnio mimo ubytków kadrowych potrafili walczyć z Projektem. Błędów było za dużo, Olsztyn musiał się bronić, ale robił to bardzo efektywnie. I wywalczył punkt. To tylko potwierdzenie, że ten zespół trzeba już ograć, zawodnicy sami się nie położą. Ciekawie jest też w dole tabeli. Robert Prygiel, prezes Stali Nysa, po ostatnim meczu poinformował, że w odpowiedzi na oficjalne pytanie klubu PlusLiga przekazała informację, że w tym roku nikt nie spadnie bezpośrednio do I ligi. To efekt dołączenia do PlusLigi drużyny ze Lwowa i powiększenia rozgrywek do 16 zespołów. Ostatni zespół tabeli czeka baraż z ekipą z I ligi. Rywalizacja w dole tabeli nie straci na takiej decyzji? - Pytanie Roberta było zasadne, pewnie z dużą obawą o to, co będzie. Może po wygranej z LUK Lublin już by go nie zadał. System powinien być jednak znany. Nie wolno zmieniać zasad w trakcie gry, to mi się kompletnie nie podoba. Ta sprawa nie powinna być zawieszona. Albo poszerzamy ligę i wszyscy znają zasady od początku rozgrywek, albo nie poszerzamy i gramy obecnym systemem. Regulamin rozgrywek powinien być stały. To nie jest dobra sytuacja dla nikogo. Trochę sami o sobie decydujemy, to liga zawodowa, prezesi wszystkich 14 drużyn mają równe prawa. Gdybym był prezesem klubu, chciałbym wiedzieć, jakim systemem gramy od początku do końca. Na tym polega profesjonalizm.Rozmawiał Damian Gołąb CZYTAJ TAKŻE:Wielki sukces i jeszcze większa porażka. Rok kontrastów w polskiej siatkówceDrużyna Bartosza Bednorza zdobyła Puchar RosjiRewolucja w siatkarskiej PlusLidze?