Problemy zaczęły się w środę, zaledwie dwa dni przed ceremonią rozpoczynającą igrzyska olimpijskie. Sztafeta ze zniczem olimpijskim została zaatakowana w momencie kiedy chciała przemierzyć biedne przedmieścia Rio - fawele. Jak mówi miejscowa policja, zamieszki wybuchły w Duque de Caixas, znajdującej się na północnych obrzeżach miasta. W stronę biegnących ze zniczem poleciały kamienie, ponadto protestujący próbowali zatrzymać uczestników sztafety. Do rozproszenia tłumu policja użyła gazu pieprzowego i gumowych kul. Ranne zostały trzy osoby, w tym 10-letnia dziewczynka. Trasy pochodu nie zmieniono. Problem bezpieczeństwa na imprezie spędza sen z powiek organizatorów. Do ochrony igrzysk zmobilizowali aż 85 tys. osób, wśród nich żołnierzy, policję i służby porządkowe. To największa operacja zabezpieczająca imprezę w historii kraju. Dla przypomnienia w Londynie, cztery lata temu komfortu kibiców i sportowców pilnowało o połowę mniej osób. Organizatorzy szczególnie obawiają się przestępstw dokonywanych na ulicach miasta i ataków ekstremistów na obiekty związane z igrzyskami. Największe sportowe wydarzenie zawitało do Brazylii w bardzo trudnym dla niej czasie. Kraj targany jest najgorszą od wielu lat recesją. Decyzja o otrzymaniu miana gospodarza letnich igrzysk w 2016 r. została nadana w 2009 r., kiedy w Brazylii panował jeszcze boom gospodarczy. Paweł Maj