"Miedziowi" nie patyczkują się w tym sezonie. Już dawno mają zapewnione utrzymanie, ale nie oglądają na to, tylko przejawiają szacunek w stosunku do własnych kibiców i własnej pracy. W poprzednim meczu "Miedziowi" pokonali Odrę, choć tej - w walce o utrzymanie - punkty były znacznie bardziej potrzebne. Tym razem podopieczni Marka Bajora również od początku ruszyli do szturmu z zamiarem pokonania kielczan. Pięknego gola strzałem z woleja po zgraniu głową przez Przemysława Kocota zdobył Wojciech Kędziora. Później Mouhamadou Traore powinien podwyższyć na 2-0, ale po akcji Łukasza Hanzela strzałem głową nie zdołał pokonać Zbigniewa Małkowskiego. O tym, że Korona nie zamierza się tylko bronić przypomniał Maciej Tataj, który po dośrodkowaniu Łukasza Maliszewskiego zagłówkował w okienko, lecz gospodarzy uratowała wspaniała interwencja Bojana Isailovicia. Isailović nie na piękne oczy dostał powołanie do kadry Serbii przed MŚ w RPA. Gdy w II połowie pachniało golem dla lubinian (groźnie strzelał m.in. Traore), Korona wyrównała! Prostopadłe podanie Aleksandara Vukovicia otworzyło drogę do bramki Tatajowi, a ten strzałem z 14 m obok Isailovicia strzelił na 1-1. W 62. min Micanski powinien strzelić na 2-1, ale zmarnował świetną okazję. Skopiował ten wyczyn sześć minut później. Gdy jednak Bułgar, po ładnej akcji z Dawidem Plizgą środkiem boiska minął obrońcę i strzałem po ziemi pokonał Małkowskiego w 84. min wydawało się, że "Miedziowym" nikt nie wydrze zwycięstwa. Przeciwnego zdania był jednak Tataj, który po wrzucie z autu, z prawej stronie wykorzystał niezdecydowanie obrońców i strzałem głową z pięciu metrów ponownie doprowadził do wyrównania! Podział punktów nie jest do końca sprawiedliwy, ale przecież wykorzystywanie sytuacji to również sztuka, której gospodarzom w tym spotkaniu zabrakło. Po meczu powiedzieli: Trener Korony Kielce Marcin Sasal: - Mecz był bardzo dobry. Obydwu drużynom nie groziło nic wielkiego i tutaj się bałem jednej rzeczy, że po raz pierwszy nie musimy się oglądać za siebie, bo utrzymanie wywalczyliśmy kilka dni temu. Pierwsza połowa nie zapowiadała tylu emocji i bramek. Zagłębie grało dobrze piłką, my byliśmy troszkę za daleko od przeciwnika i pozwalaliśmy mu na zbyt wiele. W szatni przeanalizowaliśmy to na spokojnie. Zespół po raz kolejny pokazał charakter i stworzył ciekawe widowisko. Wynik 2-2 jest w miarę sprawiedliwy. Trener KGHM Zagłębia Lubin Marek Bajor: - Po raz kolejny czuję spory niedosyt. W tym meczu stworzyliśmy sobie sporo sytuacji, tylko nasza nonszalancja w przodzie i można powiedzieć niemal stuprocentowa skuteczność zespołu Korony sprawiły, że ten mecz zakończył się remisem. Uważam, że to my straciliśmy tutaj dwa punkty i mam tutaj duże pretensje do zespołu. Cieszę się z utrzymania, ale dzisiaj wielka nieskuteczność z naszej strony spowodowała, że mecz zakończył się takim, a nie innym wynikiem. KGHM Zagłębie Lubin - Korona Kielce 2-2 (1-0) Bramka: 1-0 Kędziora (16.), 1-1 Tataj (59.), 2-1 Micanski (84.), 2-2 Tataj (86. głową). Żółta kartka - Korona Kielce: Aleksandar Vukovic, Łukasz Maliszewski. Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów 5˙500. KGHM Zagłębie Lubin: Bojan Isailovic - Grzegorz Bartczak, Sergio Reina, Michał Stasiak, Costa Nhamoinesu - Przemysław Kocot, Martins Ekwueme, Łukasz Hanzel - Ilijan Micanski, Wojciech Kędziora (79. Dawid Plizga), Mouhamadou Traore. Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Nikola Mijailovic (81. Paweł Kaczmarek), Pavol Stano, Hernani, Artur Jędrzejczyk - Maciej Tataj, Aleksandar Vukovic, Cezary Wilk, Jacek Markiewicz - Łukasz Maliszewski (76. Dariusz Łatka), Krzysztof Gajtkowski (90. Michał Zieliński).