Jak zaznaczył, jest fanem piłki i robi to za darmo. Ubiór wymaga stałego czyszczenia, a największym wyzwaniem jest ogromna głowa. Wolontariusz został przeszkolony przez klubowego szefa ds. bezpieczeństwa. - Nie mogę za często przechodzić przed ławkami rezerwowych zawodników czy kamerami telewizyjnymi. Nie wolno mi też oczywiście pobudzać kibiców do jakichś obraźliwych okrzyków - powiedział 17-letni Mateusz. Przyznał, że zimą w stroju jest o wiele przyjemniej niż na trybunach, zwłaszcza, że maskotka "żyje" przy boisku. Za to kiedy pogoda robi się letnia, wewnątrz Jorgusia bywa ciepło. - Zakładam krótkie spodenki, koszulkę i da się wytrzymać - zaznaczył. Mimo stałego kontaktu z kibicami stara się obserwować też przebieg gry. - Pewne momenty siłą rzeczy mi umykają, ale ogólnie wiem, co się dzieje na murawie - stwierdził Mateusz. Na razie na mecze w Zabrzu chodzi po trzy tysiące widzów, bowiem trwa przebudowa trybun. Po zakończeniu pierwszego etapu na widowni będzie mogło zasiąść 24 tys. osób. - Dla mnie to bez znaczenia, ile ludzi jest na meczu. Jeśli będzie taka możliwość, w przyszłym sezonie nadal chciałbym wcielać się w rolę klubowej maskotki - zadeklarował. Strój Jorgusia wymaga stałego czyszczenia, a największym wyzwaniem jest ogromna głowa. - Pierzemy ubranie regularnie, trzeba dbać o wielkie buty, zwłaszcza, kiedy jest mokro. Z głową też sobie radzimy - dodał rudzki kibic.