<a href="http://komiks.interia.pl/galeria,60338,,432">Stwórz własny komiks o Franzu Smudzie!</a> Jedni go lubią, inni nie cierpią i wypominają wpadki na Euro 2012, czy tę ostatnią z Jahn Ratyzbona. Pewne jest jedno - wobec Franz Smuda nikt nie pozostaje obojętny. Były selekcjoner reprezentacji Polski pojutrze zakończy sezon w 2. Bundeslidze i wróci do Polski. Nie wiadomo jednak, czy po to, aby od razu przejąć stery przy Reymonta, czy poczekać na inną ofertę. Dobrze poinformowani twierdzą, że Franz ma pełno energii, by odbudować mocną pozycję Wisły, jednak nie ma porozumienia co do jego kontraktu w Krakowie. Wedle nieoficjalnych doniesień wynika, że Smuda oczekuje kontraktu na poziomie 80 tys. zł miesięcznie. Podobne pobory miał przy Reymonta Henryk Kasperczak za pierwszej, pełnej sukcesów kadencji. Franz oczekuje też wzmocnienia drużyny, by walczyć z nią o europejskie puchary. Jedno i drugie sporo kosztuje, a Wisła Kraków ostatnio nie dostała nawet licencji na grę w Lidze Europejskiej, a ubiegając się o nią zadeklarowała drastyczne cięcie kosztów. Szef komisji licencyjnej Krzysztof Sachs zapewniał jednak, że Wisła ma najbliżej do odzyskania licencji na grę w europejskich pucharach. - W jej przypadku istota problemu sprowadza się do tego, że Wisła wykazuje budżet z bardzo drastyczną redukcją kosztów, rzędu 45 procent. Nie dostaliśmy wskazania, w jakich obszarach klub te oszczędności planuje - tłumaczył Sachs. - Dopiero na dzień przed ogłoszeniem naszego werdyktu prezes Bednarz dość racjonalnie rozłożył to na czynniki pierwsze. Gdyby te rzeczy, które pan prezes Bednarz wyjaśnił zostały przelane na papier i dostarczone w postaci dokumentów, to Wisła otrzymałaby tę licencję.