Milicić w drafcie 2003 roku, dorocznym naborze do NBA, został wybrany z bardzo wysokim drugim numerem. "Jedynka" zarezerwowana była dla LeBrona Jamesa, który zasilił szeregi Cleveland Cavaliers, a dziś wymieniany jest jednym tchem obok legend koszykówki. Z "dwójką" można było przebierać w utalentowanych zawodnikach, przyszłych gwiazdach NBA. Do wzięcia byli m.in.: Carmelo Anthony, Chris Bosh, Dwyane Wade, czy mniej znani, ale wciąż bardzo solidni Chris Kaman, Kirk Hinrich, David West i Josh Howard. Pistons, z sobie tylko znanych powodów, skusili się jednak na mierzącego 213 cm osiemnastoletniego chłopaka z Serbii. Kariera Milicicia w NBA, nie tylko w porównaniu z osiągnięciami Wade’a, Anthony’ego czy Bosha, koszykarzy, z których klub z Detroit zrezygnował, okazała się niewypałem. Darko rozegrał w najlepszej lidze świata 468 spotkań, notując średnio po 6 punktów i 4 zbiórki, ale nigdy nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Grał w Detroit, Orlando, Memphis, Nowym Jorku, Minnesocie i Bostonie, zanim po sezonie 2012/2013 - bez większych szans na kolejny kontrakt - zakończył koszykarską karierę. 29-latek porzucił koszykówkę, ale nie zostawił sportu. Przez ostatni rok ciężko trenował i wkrótce czeka go debiut w nowej dyscyplinie. Dysponujący kapitalnymi warunkami fizycznymi Serb podpisał kontrakt na występy w kickboxingu. W środę ma poznać nazwisko swojego pierwszego rywala. Miliciciowi pozostaje życzyć wszystkiego dobrego i wyników na nowej drodze życia znacznie lepszych, niż tych na parkietach NBA.