- Czy ja chciałbym odejść z Orlando? Dla mnie najważniejsze jest grać. Powiększać swoje umiejętności. Odgrywać w zespole ważną rolę. Wychodzić nie tylko z ławki, ale też w pierwszej piątce. Odejście równałoby się z faktem, że w nowej drużynie nie byłoby drugiego Dwighta Howarda. Miałbym więc pełne pole manewru, jeśli chodzi o walkę o większą liczbę minut - przyznał Gortat. - Jeśli zostanę w Orlando, a wydaje mi się, że zostanę, to będę starał się pracować nad swoją grą i próbował grać na pozycji silnego skrzydłowego. To nie będzie łatwe, ale będę się starał. Na pewno muszę polepszyć swój rzut z półdystansu - dodał nasz jedynak w NBA. Lider reprezentacji Polski cieszy się, że ekipa z Florydy walczy o najwyższe cele, ale nie jest zadowolony ze swojej roli w drużynie. - Miło być w zespole, który wygrywa, ale jak się gra osiem minut i czasem po meczu oddaje suchą koszulkę, to człowiek się zastanawia co jest lepsze? Grać więcej, ale kończyć sezon w połowie kwietnia, czy grać mniej, ale kończyć miesiąc czy nawet dwa później? Nie wiem co jest lepsze. Wiem, że chcę grać, rozwijać się, zdobywać punkty i być ważnym graczem w drużynie - powiedział Gortat. - Przecież jakbym grał w słabszej drużynie i kończył sezon w połowie kwietnia, to mógłbym przyjechać do Polski wcześniej i zrobić nawet 100 campów dla dzieciaków - dodał żartem środkowy Magic.