Ostatni mecz tegorocznych rozgrywek przez długie minuty nie był wielkim widowiskiem. Zwłaszcza gospodarze mieli ogromne problemy ze znalezieniem drogi do kosza rywali i po pierwszej połowie przegrywali 34:40. Jeszcze na 12 minut przed końcem to Celtics byli bliżsi powodzenia. Po trzech kwartach prowadzili bowiem 57:53, a miejscowi liderzy - Pau Gasol i Kobe Bryant - bardziej przeszkadzali, niż pomagali swojej drużynie w ofensywie. Czwarta kwarta była jednak popisem obrońców tytułu. Kobe wreszcie nieco lepiej ustawił celownik, chociaż głównie na linii rzutów wolnych, Gasol brylował pod tablicami, a duet Lamar Odom - Ron Artest udanie wsparł liderów zespołu w ofensywie. Na minutę przed końcem po trójce Artesta Lakers prowadzili 79:73, a 35 sekund później 81:76 po wolnych Bryanta. Boston odpowiedział jeszcze rzutem z narożnika parkietu Rajona Rondo (79:81), ale na sekundy przed końcem rezerwowy Sasha Vujacic z zimną krwią wykorzystał dwa osobiste. - To było najtrudniejsze mistrzostwo w mojej karierze - przyznał po meczu Kobe. - Bardzo pragnąłem tego tytułu, a czasem jak czegoś za bardzo chcesz, to ci nie wychodzi. Na szczęście miałem dziś wsparcie kolegów - dodał MVP finałowej serii. Bryant zakończył mecz z dorobkiem 23 punktów (6/24 z gry, 11/15 wolne) i 15 zbiórek. Gasol dołożył 19 punktów i 18 zebranych piłek, a sprowadzony przed rokiem z Houston Rockets Artest 20 punktów i 5 przechwytów. Wśród pokonanych na słowa uznania zapracowali przede wszystkim wspomniany już Rondo (14 punktów, 10 asyst, 8 zbiórek), a także Paul Pierce (18 punktów, 10 zbiórek) i Kevin Garnett (17 punktów). Finał NBA 2009/2010 Los Angeles Lakers - Boston Celtics 83:79 Stan rywalizacji: 4:3 i mistrzostwo NBA dla Lakers.