Do tragedii doszło 21 marca w kalifornijskim Klamath. 26-letni Wyatt rzucił się z nożem na swojego sparingpartnera, Taylora Powella. Ten nie zdążył się obronić. Napastnik pociął mu twarz, odciął język, w klatce piersiowej wyciął około 40 centymetrowy otwór i wyrwał serce! Wyatt był pod wpływem środków psychotropowych. Zabił, bo...zobaczył diabła. Sierżant Elwood Lee, który przyjechał na miejsce zbrodni zdradził, że Jarrod tłumaczył się tym, że Powella opętał szatan. - Po tym jak nasz patrol przyjechał na miejsce, Wyatt zapytał nas, czy jesteśmy Bogiem, czy przyjechaliśmy go uratować. Był cały w zaschniętej krwi ofiary - relacjonował funkcjonariusz policji cytowany przez kalifornijski "Times-Standard". - Mój klient próbował uciszyć diabła - dodał obrońca sprawcy, James Fallman. W sądzie Jarrod nie miał nic na swoje usprawiedliwienie. W formule MMA Wyatt zdążył stoczyć tylko jeden pojedynek. 30 stycznia tego roku pokonał w pierwszej rundzie przez TKO Setha Stanfila. Ten miał znacznie więcej szczęścia od 21-letniego Powella...