- Rafał pojechał wspaniale. Pomimo zaciętej pogoni lidera niewiele stracił do Nibalego na finałowym podjeździe. Jego forma wyraźnie rośnie, a przed nim jeszcze dwa kończące się podjazdami etapy w Pirenejach - powiedział 12. kolarz Tour de France 1998. Zdaniem Baranowskiego nie ma mowy o tym, że Vincenzo Nibali "podarował" Majce zwycięstwo etapowe. - Gonitwa była straszna. Mocno ciągnęli przez wiele kilometrów zawodnicy AG2R, później za Rafałem skoczył Nibali, a jak potrafi się wspinać pokazał w piątek. Majka cały czas kontrolował sytuację i widać było, że jest niesamowicie mocny - podkreślił. Są jeszcze dwa trudne pirenejskie etapy. Baranowski spodziewa się, że Majka będzie znów szukał szansy na sukces etapowy. - Może także pokusić się nawet o zdobycie na własność koszulki najlepszego "górala". Po 14 etapach obaj z "Purito" mają po 88 punktów. Rodriguez nie jest jednak w szczytowej formie, co było widać w sobotę. Groźniejszy może być Nibali, który walcząc o powiększenie przewagi w klasyfikacji generalnej, niejako przy okazji melduje się na czołowych miejscach na górskich premiach - zaznaczył znany przed laty kolarz, a dziś komentator tej dyscypliny. Mieszkający w Głownie w woj. łódzkim Dariusz Baranowski przypomniał także, że Majka wystartował w najtrudniejszym wyścigu etapowym świata niejako "z marszu", wezwany przez ekipę w ostatniej chwili, by zastąpić podejrzewanego o wykroczenie dopingowe Czecha Romana Kreuzigera. Z tego powodu Polak przez pierwszy tydzień imprezy ponosił duże straty czasowe i dopiero po kilku dniach zaczął odzyskiwać formę. Nie bez znaczenia dla układu sił była również kontuzja Contadora, który musiał się wycofać, co dało Majce pozycję "wolnego strzelca" w ekipie Tinkoff-Saxo.