Interia: Był pan dyrektorem sportowym w mocnej wówczas Wiśle Kraków, teraz przygląda się pan piłce z bliska, jako komentator i ekspert NC+. Co tak naprawdę dręczy Legię Warszawa, która znalazła się w kryzysie sportowym i komunikacyjnym?Grzegorz Mielcarski: Najogólniej, wbrew ogromnemu jak na nasze warunki budżetowi, Legia nie ma kierunku, w którym wszyscy powinni przeć. Miała dobrego trenera Stanisława Czerczesowa, ale strony się rozstały z powodów finansowych. Ile mogło Legię kosztować pozostawienie na stanowisku tego fachowca? Milion euro, czy trochę więcej? Zaoszczędziła te pieniądze wtedy, więc wyda je teraz na odprawę dla Besnika Hasiego. Na dodatek zostaje rozbita szatnia i nie ma żadnej gwarancji, że ten, kto zastąpi Hasiego, szybko ją poukłada. Czy Twitter nie gubi prezesa i współwłaściciela klubu Bogusława Leśnodorskiego? - Ja doceniam, to co robią dla polskiej piłki panowie Leśnodorski, Mioduski i Wandzel. Publikowanie jednak na Twitterze i przez prezesa komunikatu o tym, że "kilku piłkarzy nie może już grać w tej drużynie", to samobójcze dla klubu postępowanie, za które należy się "dwója". Kolejna "dwója" dla trenera Hasiego za to, że podpina się pod tę decyzję i przystaje na wyrzucenie ze składu Tomka Brzyskiego, Kuby Rzeźniczaka i Stojana Vranjesza. Zwłaszcza Tomek Brzyski był Bogu ducha winny. Oglądałem ten mecz z Arką, on grał całkiem nieźle. - Gdyby po tweecie prezesa Hasi stanął murem za zespołem i nie pozwolił na jakąkolwiek ingerencję w skład, piłkarze skoczyliby za nim w ogień, miałby ich po swojej stronie. A tak, stracił resztki autorytetu, jaki miał. Forując niezasłużenie sprowadzonych przez siebie piłkarzy zabił w szatni poczucie sprawiedliwości. W ten sposób jako trener był już przekreślony. Najbardziej szwankowało przygotowanie mentalne i psychologiczne Besnika Hasiego. Dlaczego? - Na konferencji dzień przed meczem z Borussią, zamiast dodać otuchy piłkarzom, przypomniał jego starcie z Anderlechtem przeciw ekipie z Dortmundu, gdy jego ekipa nie mogła przez pół godziny wyjść z własnej połowy. To kolejna "pała" z przygotowania mentalnego zespołu. Następna za jego słowa po laniu 0-6 z Borussią, gdy zapowiedział, że "każdy mecz Legii w Lidze Mistrzów będzie tak wyglądał". Nie będę już przypominał jego komentarza po Lidze Mistrzów, że ważniejszy jest mecz ligowy z Zagłębiem Lubin. To wszystko brzmiało jak sabotaż. Ale czy prezes Leśnodorski znowu nie strzelił klubowi w kolano, publikując na Twitterze, że ekipę przejmuję Aleksandar Vuković, podczas gdy Besnik Hasi chwilę później mówił na konferencji, że nadal jest trenerem? Nie lepiej sprawę rozwiązać w zaciszu gabinetu prezesa? - To zwykła walka o gigantyczne pieniądze na odprawę, przekraczające milion euro. Podobne przepychanki były w Wiśle, gdy Henryka Kasperczaka zastępował Werner Liczka. Ja widzę tu inny problem. Legia nie potrafi wychować sobie trenera. Teraz zapewne powierzy zespół Jackowi Magierze. Pytanie, dlaczego nie uczyniła tego przed sezonem, by dać mu czystą kartę, żadnych obciążeń związanych z porażkami i kryzysem, w jakim znajduje się teraz drużyna. Wisła tak pieczołowicie kiedyś przygotowywała swoich ludzi na trenerów i później powierzała im zespół - myślę tutaj o Tomku Kulawiku, czy Kaziu Moskalu. Inną kwestią jest to, czy wykazywała cierpliwość w ich pracy. - Idealnym wzorem wychowania sobie trenera przez klub było FC Porto, które przed sezonem 2010/2011 powierzyło zespół Andre Villasowi-Boasowi. Efektem było zdobycie mistrzostwa i Pucharu Portugali, a także wygranie Ligi Europejskiej. Czy nie było grubym błędem klubu mistrzów Polski, że mając tak słabego trenera, pozwolił mu na tak wiele transferów? Sprowadzeni piłkarze zarabiają sporo, a poza Moulinem trudno ich nazwać wzmocnieniem. Nawet Oliver Kahn - po 0-6 z Borussią - nie mógł uwierzyć, że niektórzy w Legii zarabiają po pół miliona euro, bo na boisku tego nie widać. - Z pewnością Legia poszła w złym kierunku w polityce transferowej. Można powiedzieć, że powtórzyła błąd Wisły z okresu, gdy rządzili w niej Holendrzy Maaskant i Valckx. - Dzisiaj, gdy w szatni się pali, to nie sowicie opłacane, ostatnio sprowadzone gwiazdy na czele z Odjidją-Ofoe będą ratować sytuację. Oni najchętniej wyjechaliby teraz z Warszawy i zajęli się czymś innym, oderwali myślami od tej sytuacji. Ratowanie sytuacji spadnie na barki tych, którzy czują się legionistami z krwi i kości - Kucharczyka, Kopczyńskiego czy nawet Radovicia. - Do Michała Żewłakowa jako dyrektora sportowego Legii nie miałbym wielkich pretensji, bo o ile ostatnie transfery klubowi nie wyszły, o tyle to jednak Michał sprowadził Nikolicia i Prijovicia, a to wciąż mocne punkty Legii. UEFA zamknie stadion na mecz z Realem? - Mam nadzieję że nie i to tylko dlatego, że przyjeżdża Real. Wyobraża pan sobie sytuację, że Cristiano Ronaldo strzela bramkę, w telewizji ogląda to cały świat, a trybuny świecą pustkami i panuje na nich przerażająca cisza? Ja nie, nie przypominam sobie sytuacji, by Ronaldo, bądź Messi grali na pustym stadionie w meczu o stawkę. Dlatego sądzę, że UEFA wizerunkowo nie pozwoli sobie na zamknięcie stadionu, bo na Legię przyjeżdża Real. Gdyby to był Sporting, bądź Łudogorec Razgrad arena byłaby zamknięta, gdyż mistrzowie Polski od dawna mają na pieńku z UEFA. Legia dostanie na pewno surową karę finansową, ale coś mi mówi, że stadion nie będzie zamknięty. - Podobnie jak cała Polska trzymam kciuki za Legię w Lidze Mistrzów. Przecież nie będę kibicował Realowi czy Sportingowi. Dlatego tym bardziej dziwi mnie, że część jej najbardziej zagorzałych kibiców pozwala sobie na burdy, na których cierpi klub. Później dziwimy się, że poważny biznes omija szerokim łukiem naszą piłkę klubową. - Tak długo czekaliśmy na ten awans do Ligi Mistrzów, a teraz wydaje się, że same kłopoty z niego wynikają. Żal mi w tym wszystkim władz Legii. Niektórym wydawało się, że dzięki zarobionym na awansie do Champions League 12,7 mln euro Legia ucieknie krajowej konkurencji na lata, a dzisiaj już wiadomo, że spora część tej kwoty pójdzie na odszkodowanie dla Hasiego, na kary dla UEFA i kto wie, ile trzeba będzie wydać na następne transfery, by ratować sytuację w lidze. Przecież dzisiaj Legia musi się ostro spiąć, by się włączyć do walki o puchary, a kolejne straty punktów mogą przekreślić marzenia o mistrzostwie Polski. - Dlatego z mitem tego "odpłynięcia" krajowej konkurencji w stu procentach zgadzam się z prezesem Leśnodorskim. FC Porto grało w Lidze Mistrzów dziesięć razy z rzędu i nigdy Benfice ani Sportingowi za bardzo nie odpłynęło. Próbując ogarnąć ten bałagan, Legia jedzie do Krakowa na starcie z Wisłą, w której pojawił się promyk nadziei po zwycięstwie nad Piastem, dzięki bramce Patryka Małeckiego z 93. min. Po tych zawirowaniach, gdy z rąk Meresińskiego klub odbiło Towarzystwo Sportowe Wisła i kibice, widzi pan nadzieję, że na dłuższą metę "Biała Gwiazda", bez zasilania pieniędzmi Bogusława Cupiała, utrzyma się w zawodowej piłce? - Bardzo bym tego chciał, ale trudno o to będzie. Pracując w Wiśle nie miałem tej wiedzy, co dzisiaj, dlatego na to patrzę z dystansem, ale żałuję, że nikt nie nakłonił prezesa Cupiała do tego, by powołał szeroko pojętą radę sponsorów. Gdyby mógł jeszcze raz zastanowić się nad tym, to by to zrobił. Chodzi o zaproszenie na uroczystą kolację najbogatszych ludzi z Małopolski, jak choćby pana Wiśniowskiego z Nowego Sącza, Włodarskiego i wspólnie stworzyć model biznesowy długoletniego prowadzenia klubu. - Prezes Cupiał długo nie chciał się dzielić z nikim Wisłą. Dopóki jego Tele-Fonice układały się interesy dobrze, nie było problemu. Koniunktura na kable w którymś momencie się skończyła i gdyby Wisła miała radę sponsorów, to Cupiałowi byłoby łatwiej. Każdy z tych biznesmenów miałby swoje pomysły i wspólnie stworzyliby silny klub. - Moment na powołanie takiej rady był dwa lata temu, gdy Wisłę dręczyły już problemy. Prezes Cupiał mógłby zaprosić tych ludzi do współpracy, oddając im część udziałów, bez sprzedawania pakietu kontrolnego akcji. Wierzę, że z dziesięciu zaproszonych z sześciu-siedmiu przyszłoby na takie spotkanie. Na dłuższą metę samemu ciężko utrzymywać taki klub. Rozmawiał: Michał Białoński Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Lotto Ekstraklasy