Jak oceniasz ostatnie zgrupowanie reprezentacji Polski? Dwumecz z Francją i turniej w Weisswasser? Przemysław Odrobny: - Ostatnie zgrupowanie oceniam bardzo dobrze i to pod każdym względem. Zaczynając od organizacji, a kończąc na grze. Dawno nie mieliśmy tak wymagających sparingpartnerów i tak dużej ilości meczów przed sezonem. Już po tych kilku zgrupowaniach widać, że drużyna gra całkiem inaczej niż w poprzednich sezonach. Myślę, że drogą do sukcesu są tak częste zgrupowania i wspólne przebywanie. Wszystkie cztery mecze były bardzo wyrównane i stały na wysokim poziomie. Dwa sparingi z Francją pokazały, że możemy wygrywać z drużynami z grupy A. Tym bardziej że ponad połowa francuskiej drużyny uczestniczyła w MŚ elity. Mecze z Francją, z Pilznem i Weisswasser były dobrym przetarciem przed nadchodzącymi MŚ. Biorąc pod uwagę, że Pilzno to 12. ekipa w Europie, wynik 2-3 był świetny. Grają tam tacy zawodnicy jak Straka i Vyborny, którzy występowali wiele sezonów w NHL. Zebrałeś świetne recenzje za spotkania w Weisswasser. Chwalił Cię menadżer klubu z Lausitzer Fuchse, czy to jest dla Ciebie mobilizujące? Dochodzą głosy, że tymi meczami zainteresowałeś przedstawicieli klubu z 2. Bundesligi... Czy odbyłeś już jakieś wstępne rozmowy? - Tak, ta opinia jest bardzo mobilizująca dla mnie. Po pierwszym meczu podszedł do mnie agent i powiedział, że drużyna z Weisswaser jest zainteresowana mną. Wyraził swoją opinię, że zagrałem na poziomie DEL. To było bardzo budujące. Po drugim meczu wygranym 4-3 rozmawiałem z menadżerem klubu Lausitzer Fuchse i wstępnie się porozumieliśmy. Cały czas jestem z nim w kontakcie. Zmieniły się przygotowania reprezentacji. Jest więcej zgrupowań, meczów. Myślisz że to dobry kierunek? - Myślę, że to bardzo dobry kierunek. Już po trzech zgrupowaniach widać postępy. Zawodnicy komentują to w samych superlatywach. Mam nadzieję, że przyniesie to efekty w MŚ i odległych jak na razie przygotowaniach olimpijskich, bo taki jest przecież nasz cel. Reprezentacja Polski miała ostatnio okazję gościć na antenie TVN. Jak w roli reporterki spisała się Agnieszka Rylik? - Bardzo dobrze Okazało się, że prowadząca program całkiem nieźle radzi sobie na lodzie. Udokumentowała to kilkoma bramkami. Myślę, że gdyby częściej telewizja TVN - oczywiście z Agnieszką Rylik - gościła na lodowiskach, to byłaby to super promocja dla hokeja w Polsce. Dlaczego - pomimo wielu ofert - nie przeforsowałeś swojego odejścia z klubu? - Mam umowę ze Stoczniowcem do 31 marca 2011 roku i trzeba byłoby zapłacić za moje wypożyczenie lub transfer definitywny. Zrobiłem co było w mojej mocy, reszta należała do strony zainteresowanej. Jak ocenisz ruchy transferowe przed zbliżającym się sezonem? Kto będzie kandydował do walki o medale? - W tym sezonie doszło do ogromnych ruchów transferowych. Szczerze mówiąc sam jestem ciekawy jak to będzie wyglądało w czasie sezonu. Prognozy nie zawsze się sprawdzają. Kandydatów jest wielu, ale ciężko jednoznacznie w tej chwili wyłonić pierwszą trojkę. Sezon zainaugurujecie w piątek, czego można się spodziewać po Stoczniowcu Gdańsk? Czy jesteście odpowiednio przygotowani do sezonu? - Hmmm... Każdy przygotowywał się w okresie letnim indywidualnie. Myślę, że wszyscy solidnie się przygotowywali i pokażą to na lodzie. Sezon zaczyna się w piątek, mamy ustną umowę z prezesem, że wszystkie zaległości zostaną uregulowane do tego dnia i wystartujemy z kopyta. Jest nowy trener, młoda krew w drużynie. Myślę, że wszystko współgra z sobą. Przełożysz prezentowaną formę w reprezentacji na świetną grę w barwach Stoczniowca? - Jak najbardziej. Ale wiadomo, że Stoczniowiec to nie to samo, co reprezentacja i wygląda to trochę inaczej. Oczywiście nie mówię, że gorzej, ale po prostu inaczej. Jak już wcześniej wspominałem mamy bardzo młodą drużynę, w której jest też kilku rutyniarzy. A poza tym hokej to gra zespołowa.