Celeja ukarał zespół dyscyplinarny Polskiego Związku Koszykówki po zapoznaniu się z materiałami, nagraniami wideo i złożonymi wyjaśnieniami po trzecim meczu walki o półfinał I ligi, który rozegrano 13 kwietnia. Śląsk, główny faworyt play offów, wygrał dwa pierwsze mecze u siebie i potrzebował już tylko jednego zwycięstwa. Start prowadził do przerwy, ale później zaczęła rosnąć przewaga faworytów (ostatecznie Śląsk wygrał 65:83 i awansował do półfinału). Gospodarze mieli ogromne pretensje do sędziów. Celej nie wytrzymał napięcia i zaatakował jednego z arbitrów, uderzając go pięścią w twarz. "Nikt nie miał jednak do Celeja pretensji o tak gwałtowną reakcję. Wręcz przeciwnie. Licznie zgromadzona publiczność nagrodziła koszykarza owacją na stojąco, skandując jego imię!" - napisano w relacji pomeczowej na oficjalnej stronie internetowej z Lublina. Naganne zachowanie koszykarza musiało mieć jednak poważniejsze konsekwencje niż jedynie wyrzucenie z boiska. Zespół dyscyplinarny PZKosz nie doszukał się okoliczności łagodzących i nałożył najwyższą możliwą karę przewidzianą przez regulamin za naruszenie nietykalności cielesnej sędziego. Celej wysłał pismo z przeprosinami do prezesa związku Grzegorza Bachańskiego. Przyznaje, że zasłużył na karę i zapowiada, że przyjmie ją z pokorą, prosi jednak o jej zmniejszenie. "Zwracam się jednak do Pana Prezesa z uprzejmą prośbą o taki jej wymiar, który pozwoli mi - przez wzgląd na ponad dwudziestoletni staż zawodniczy i umiejętności, którymi mógłbym wspierać jeszcze lubelską koszykówkę - na godne zakończenie mojej kariery sportowej" - napisał. Ubolewanie z powodu incydentu wyraził także klub. W liście przesłanym do prezesa związku prezes zarządu MKS Start S.A. Arkadiusz Pelczar wstawił się za koszykarzem i jednocześnie zobowiązał, że klub przeprowadzi akcje społeczne mające propagować wyeliminowanie agresywnych zachowań w sporcie.