"Nie mam na to czasu, muszę przygotować drużynę do pucharowego meczu z Celtą" - powiedział Jose Mourinho, gdy spytano go, czy wybiera się do Zurychu. "As" postanowił uruchomić dziennikarskie śledztwo, by sprawdzić, czy trener Realu mówi prawdę. Oczywiście okazało się, że nie, w chwili, gdy Leo Messi odbierał czwartą z kolei "Złotą Piłkę", Mourinho nie rozpracowywał Celty, przed środowym rewanżem w Pucharze Króla (pierwszy mecz Real przegrał 1-2), ale wybrał się na trening swojego syna. Madrycki dziennik jest tym wstrząśnięty. Przyznam szczerze, że mnie ten wstrząs "Asa" śmieszy. Oczywiście Mourinho jest pracownikiem Realu i Florentino Perez miał prawo wydać mu nakaz pojawienia się na gali FIFA, by reprezentował klub. Skoro jednak prezes pozostawił wybór trenerowi, ten mógł zdecydować, jak chciał. Nie sądzę, by Mourinho kompromitowała niechęć do gal FIFA. Wręcz przeciwnie. Sepp Blatter i jego koledzy dali wiele przykładów, że wbrew hasłu propagowanemu przez UEFA "we care about football", oni nie dbają o światową piłkę, ale dostatnio z niej żyją. Przypadków korupcji w szacownej organizacji jest tyle, że kładzie się to na niej ponurym cieniem. Tymczasem z Zurychu, za pomocą gali idzie w świat sygnał, iż rodzina futbolowa jest piękna, czysta, zwarta i gotowa. Nie widzę nic złego w tym, że Mourinho nie chce brać w tym udziału. Problem Portugalczyka jest niestety inny. Boczy się na futbolowe władze nie dlatego, że zachowują się karygodnie, ale dlatego, że zalazły za skórę jemu osobiście. Jak wiemy stosunki "Mou" z szefami światowej piłki są chłodne. Mourinho był karany przez UEFA za niestosowne wypowiedzi pod adresem arbitrów. A więc Portugalczyk także nie dba o piłkę, ale o własne interesy. Wracając jednak do jego decyzji: Mou nie zabronił Cristiano Ronaldo, Ikerowi Casillasowi, Xabiemu Alonso, Marcelo i Sergio Ramosowi wybrać się na galę FIFA. Zabrali ze sobą narzeczone, pokazali się w eleganckich garniturach, odebrali brawa i nagrody. Mourinho widać nie jest to potrzebne. Nie ma ochoty na rauty i kuluarowe umizgi, co w żaden sposób ujmy mu nie przynosi. Bojkot gali FIFA, nawet z tak partykularnych pobudek nie wydaje mi się przestępstwem. Autor: Dariusz Wołowski