Hiszpan zanotował pierwsze trafienie w tym sezonie strzelając honorowego gola dla "The Blues" w ostatnim przegranym meczu z Manchesterem United (1-3), ale mimo to został antybohaterem szlagierowego pojedynku. Reprezentant drużyny mistrzów Europy zaliczył bowiem katastrofalne pudło nie trafiając do pustej bramki strzeżonej przez Davida de Gea. To ostatecznie zaprzepaściło jakiekolwiek szanse drużyny ze Stamford Bridge na odrobienie strat i doprowadzenie do wyrównania. Po tym spotkaniu angielskie media znowu wzięły pod ostrzał byłego piłkarza Liverpool FC. Pojawiły się nawet głosy, że jeśli Torres szybko nie zacznie wpisywać się na listę strzelców, w styczniu zostanie wypożyczony. W kontekście jego odejścia mówiło się o jego byłym klubie - Atletico Madryt. "Nazywany kogoś gwiazdą, kto dobrze grał przez sześć miesięcy. Według mnie, aby zasłużyć na status gwiazdy trzeba prezentować formę na najwyższym poziomie przez trzy lub cztery lata" - stwierdził niedawno na łamach "Daily Star" Frank Leboeuf. "Zarówno w Atletico Madryt jak i Liverpool FC był on głównym zawodnikiem drużyny i wszyscy grali na niego. Teraz znalazł się w zupełnie nowej sytuacji" - dodał były obrońca "The Blues". W obronę Torresa wzięli koledzy z drużyny. Murem za Hiszpanem stoi Petr Czech. "Ja widzę, że ten facet z każdym kolejnym występem się poprawia. Wiadomo, że napastnika rozlicza się z ilości goli, ale nie martwię się o to. On strzeli dla Chelsea jeszcze mnóstwo goli" - przyznał doświadczony golkiper. "Już w meczu z Bayerem Leverkusen stworzył mnóstwo okazji do zdobycia bramki. W niedzielę po jego zagraniach szanse na strzelenie gola mieli Ramires i Daniel Sturridge. Z tego meczu wszyscy powinni zapamiętać jego świetną bramkę i dobrą grę przez całe spotkanie" - z przekonaniem dodał bramkarz reprezentacji Czech. "Dzieciak", jak mówi się popularnie o napastniku Chelsea, rzeczywiście w konfrontacji przeciwko był wyróżniającym się zawodnikiem. Niewykorzystana "setka" z 83. minuty znacznie zamazała jego dobry występ. Zobacz nieprawdopodobne pudło Fernando Torresa! Odkąd drużynę z Londynu objął Andre Villas-Boasa Torres wyraźnie odżywa. Prezentuje się o niebo lepiej niż pod wodzą Carlo Ancelottiego. Przede wszystkim odzyskał pewność siebie. Jest szybszy, lepiej ustawia się tyłem do bramki, z dużą łatwości potrafi znaleźć sobie miejsce na boisku. Czyżby portugalski menedżer znalazł jakiś lek na impotencję bramkową Hiszpana? W zimowym okienku transferowym Chelsea zapłaciła za hiszpańskiego asa 50 milionów funtów. Do dziś wielu ekspertów uważa, że klub ze Stamford Bridge wydał kwotę, która jest nieadekwatna do umiejętności 27-letniego Hiszpana. Piłkarskich znawców bronią przede wszystkim liczby. W dotychczasowych 24 spotkaniach w niebieskim trykocie Torres zanotował zaledwie dwa trafienia. Ale są też tacy, którzy są uparcie przekonują, że popularny "El Nino" wróci do optymalnej dyspozycji. "Jestem pewny w stu procentach, że za kilka tygodni on wróci do dawnej formy" - przekonywał na łamach "The Sun" Ian Wright. Legendarny piłkarz Arsenalu uważa, że Torres to wciąż czołowy napastnik, jakiego można spotkać w lidze angielskiej. "Gdybym miał wskazać pięciu najlepszych napastników Premier League wśród nich na pewno znalazłby się Torres" - stwierdził.