INTERIA.PL: Jeśli przeanalizujemy mecz z Cracovią, to pierwsza połowa w wykonaniu Widzewa zapewne nie tak miała wyglądać. Andrzej Kretek, trener Widzewa: - Zgadzam się. Przy pierwszym golu wyprowadzaliśmy kontrę, ale nadzialiśmy się na... rekontrę. Liczyłem, że Piotrek Grzelczak w tej sytuacji wyprowadzki akcję inaczej, a on piłkę stracił. Byliśmy jak bokser, który dostał cios, przed przerwą. W szatni Krzysiek Ostrowski poprosił o zmianę i zmienił go Adrian Budka. Jego wejście trochę nas rozruszało. Podnieśliśmy się i, grając w dziesięciu, wyszliśmy nawet na prowadzenie. Myślę, że największe zagrożenie pod naszą bramką stwarzaliśmy jednak my sami, bo ta sytuacja z rzutem karnym nie powinna się przytrafić. Sporo się działo na boisku, to była taka huśtawka nastrojów. Szkoda remisu, bo znów rozdajemy punkty. Tym razem były to ważne punkty, bo mogliście bardziej odskoczyć Cracovii. - Odskoczyć? Mamy przecież nad nimi dziesięć "oczek" przewagi, więc nie musimy im odskakiwać. Nam potrzebne są po prostu punkty, bo inni też wygrywają. Mieliśmy okazję, aby w piątek wygrać, ale ją zaprzepaściliśmy. Budka wprowadził wiele ożywienia, bo zaliczył nie tylko asystę, ale zdobył też gola. Gdy trafił w 83. minucie na 2-1, to wydawało się, że zwycięstwo macie w kieszeni. - Tak się wydawało... W końcówce zabrakło nam jednak doświadczenia, nie potrafiliśmy utrzymać się przy piłce czy zagrać na czas. Cracovia miała jeszcze jedną szansę i ją wykorzystała. Nie tak dawno obrona Widzewa była monolitem. Dziś trudno tak ją nazwać. - Już wcześniej podkreślałem, że to dlatego, iż nie możemy wystąpić w tym samym składzie. Ostatnio w obronie grał Bieniuk, ale z powodu kontuzji zastąpił go Ukah. Teraz Nigeryjczyk musi pauzować, więc wraca Bieniuk. Co chwilę muszę mieszać w jedenastce, co nie sprzyja drużynie. Ten remis z Cracovią może wam trochę przeszkodzić w przygotowaniach do najbliższego spotkania z Lechią? - Pewnie tak, ale co ja mam niby teraz zrobić? Już nic na to nie poradzę. Na kilka kolejek wypada nam Ukah, zobaczymy, jak będzie z innymi. Musimy łatać dziury w składzie. Przed meczem sporo mówiło się o tym, że dostał Pan ultimatum od zarządu, iż zespół musi wygrać w piątek. Jak pan to komentuje? - Nic nie wiem o takim ultimatum. Notował Piotr Tomasik