W niedawnym turnieju drugiej dywizji w ukraińskiej Winnicy biało-czerwoni zajęli drugą lokatę. W finale (po karnych) ulegli Czechom, którzy awansowali do elity. Polacy musieli czekać na rozstrzygnięcia ME w Moenchengladbach i trzymać kciuki za Belgię, która za dwa lata będzie organizatorem ME i jako gospodarz ma zagwarantowany udział w turnieju "z urzędu". W środę, w ostatnim meczu grupowym, Belgowie pokonali Hiszpanów 3-2 i są już w "czwórce" mistrzostw. O finał zagrają z Holandią, a w drugim półfinale Niemcy zmierzą się z Anglikami. "Pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją, że jeszcze przed mistrzostwami Europy ogłaszany jest kolejny gospodarz, który sobie jeszcze zastrzega, że jego narodowe zespoły nie mogą zostać zdegradowane. O Belgów byłem raczej spokojny, oni są dla mnie jednym z faworytów i liczyłem, że znajdą się w najlepszej czwórce" - powiedział drugi trener reprezentacji Polski Dariusz Kurc. Szkoleniowiec nie ukrywał radości z awansu. "To bardzo ważne dla nas, że wracamy do elity, szczególnie w kontekście walki o awans na igrzyska olimpijskie. Będąc w gronie ośmiu najlepszych zespołów w Europie, łatwiej będzie nam postarać się o atrakcyjnych sparingpartnerów. Silne drużyny chętniej będą chciały z nami grać" - zaznaczył. Polacy do elity wrócą po dwóch latach przerwy. W ostatnich ME w 2009 roku Amsterdamie zajęli ostatnie, ósme miejsce.