Na konferencję prasową po konkursie Szwajcar przyszedł pierwszy, jakby nieświadomy, że został legendą skoków narciarskich. "W ostatnią sobotę, kiedy zdobyłem pierwsze złoto w Whistler, powiedziałem nieśmiało, że to co się stało jest czymś niesamowitym. Dzisiaj startowałem z niewiarygodną pewnością siebie, wierzyłem w siebie. To główna przyczyna mojego sukcesu" - powiedział Ammann, który dwukrotnie triumfował już osiem lat temu w Salt Lake City. "Oba wyczyny są trudne do porównania. Przed ośmioma laty sukces był o wiele łatwiejszy niż teraz, bo wtedy nikt nie widział we mnie faworyta. Jednak jakaś magiczna siła za każdym razem towarzyszyła mi od początku zawodów" - dodał. Dziennikarze porównywali go do innego sportowego gwiazdora rodem ze Szwajcarii, tenisisty Rogera Federera. "Roger zawsze pokazuje niewiarygodną stabilność w grze. Ja czasem mam wahania formy" - przyznał 28-letni Ammann. Nie zabrakło także pytania, czy jego sukcesy są wynikiem zastosowania specjalnego wiązania. "Sprawa nie jest nowa. W ubiegłym roku skoczkowie prezentowali różne wiązania. W użyciu pojawiło się m.in. fińskie, które nie przypadło mi do gustu. Inne stosował jeden z Austriaków. Wypróbowałem je dopiero trzy tygodnie temu w Klingenthal i po drugim skoku byłem z niego zadowolony. Dziwi mnie, że tak długo pracowano nad nowym rozwiązaniem i tyle zrobiono hałasu wokół całej sprawy" - powiedział. Na koniec padło pytanie czy zamierza dotrwać do igrzysk olimpijskich w Soczi w 2014 roku. "Jeśli w przyszłym sezonie będzie mi tak dobrze szło, to może zdecyduję się zakończyć karierę w glorii i chwale" - odparł i pośpieszył na kontrolę dopingową. Czytaj też: Małysz zdobył srebro na skoczni K-125. Złoto dla Ammanna Szczęśliwa czwórka Adama Małysza Polacy rządzili na skoczni w Whistler Tajner: Niech Adam dotrwa do Soczi Wojciech Fortuna: Adam jest niezawodny! Simon Ammann - król skoków